Stabilna mgiełka
Po wielu sezonach istnienia biustonosza Corrine w kolekcji Panache, w końcu postanowiłam dać mu szansę i przetestować go na sobie. Zachęcił mnie do tego export manager Panache Lingerie, Lee Newsome, który podczas Key Account Meeting, spotkania na którym po raz pierwszy prezentowana jest nadchodząca kolekcja kluczowym dystrybutorom, zadał mi pytanie - co sądzę o nowej wersji kolorystycznej Corrine. Odparłam mu, że kolor bardzo mnie urzekł, ale szkoda, że konstrukcja nie powala na kolana. Lee poprosił, abym rozwinęła temat. Powiedziałam, że wszak nie próbowałam tego biustonosza na sobie, ale mam przeczucie, że w moim rozmiarze jednak nie sprawdzi się. Użyłam nawet porównania, że moje piersi pewnie wyglądałyby w Corrine jak kartofle wrzucone w worek. Nie mogłam się bardziej mylić…

Jakie było moje zdziwienie, gdy założyłam na siebie ten biustonosz! Wszak kształt jest zupełnie inny od tego, do czego przez ostatnie lata przyzwyczaił mnie Panache, chociażby w takich modelach jak Envy, Thea czy Jasmine, niemniej jednak, ku mojemu zaskoczeniu, przypadł mi do gustu, sprawiając, że Corrine stała się aktualnie jednym z moich ulubionych codziennych biustonoszy.
Kształt - czego oczekiwać?
Nie zdziw się więc, jeśli Corrine nie zrobi z Twoich piersi pełnych, na maksa zebranych kul. Układa ona biust o wiele bardziej naturalnie, kształtując piersi w łagodne stożki. Pomimo tego, moim zdaniem, daleko jej do porównania z bullet bra, fasonem, który królował w latach 40-stych i 50-tych ubiegłego wieku.
